BLOG – PRAKTYCZNA IMPROWIZACJA

„Mój ból jest większy niż Twój...” – czyli jak wygrać w Wysokostatusowy Krąg Narzekań
Trzy sposoby na podnoszenie stawki w improwizacji scenicznejNudna scena? 3 sposoby jak podnieść stawkę w improwizacji scenicznej

 Dlaczego „autentyczność” boli i dlaczego „sztuczność” może być Twoim sprzymierzeńcem.

„Po prostu bądź sobą”.

Ile razy słyszałeś tę radę? Zapewne padała przed pierwszą randką, ważną rozmową kwalifikacyjną albo publicznym wystąpieniem. Brzmi jak najprostsza instrukcja obsługi życia. Sam nie raz dawałem ją innym jako formę wzmocnienia, że „jesteś wystarczający”. W końcu kim innym miałbyś być, jeśli nie sobą?

A jednak, gdy przychodzi co do czego, to banalne zdanie okazuje się jednym z najbardziej skomplikowanych wyzwań egzystencjalnych, z jakimi mierzymy się każdego dnia.

W pierwszej części naszego cyklu przyjrzymy się temu, czym tak naprawdę jest to mityczne „JA”, dlaczego bycie autentycznym wywołuje fizyczny ból i dlaczego – paradoksalnie – droga do prawdy wiedzie przez… udawanie.

Czym właściwie jest „bycie sobą”? (Nawyk vs. Potencjał)

Zanim przejdziemy do mechanizmów lękowych, musimy zmierzyć się z fundamentalnym pytaniem: czym jest to „JA”, któremu mamy być wierni?

Często wpadamy w pułapkę myślenia, że „bycie sobą” to stan, w którym czujemy się komfortowo.

  • Jeśli czuję luz – jestem sobą.
  • Jeśli czuję napięcie – udaję.

To dosyć spory błąd poznawczy. To, co nazywasz „sobą”, to w dużej mierze po prostu zbiór Twoich nawyków.

20 lat ciszy Wyobraź sobie kogoś, kto przez 20 lat unikał zabierania głosu na spotkaniach. W sytuacji, gdy musi wyjść na środek, jego „naturalnym” odruchem (wyuczonym w ciele) będzie chęć ucieczki i ściśnięte gardło. Czy to znaczy, że jego „Prawdziwym Ja” jest bycie niemową? Nie. To znaczy tylko, że ma silny nawyk milczenia w tych sytuacjach społecznych.

Jeśli ta osoba w głębi duszy czuje, że ma światu coś ważnego do przekazania, to paradoksalnie – zmuszenie się do wyjścia na środek (co poczuje jako sztuczne, stresujące i „nie swoje”) będzie aktem bycia bliżej jej Prawdziwego JA (jej wartości) niż pozostanie w bezpiecznym cieniu.

Mózg Przetrwania vs. Mózg Sensu W psychologii i neurobiologii wyraźnie rozróżniamy dwa „głosy” w Twojej głowie:

  1. Niższe Ja (Układ Limbiczny / „Gadzi Mózg”): To ta część Ciebie, która dąży do bezpieczeństwa, świętego spokoju i powtarzalności. To ona krzyczy: „To nie jest naturalne! Uciekaj!”, gdy próbujesz czegoś nowego. Dla Niższego Ja „autentyczność” to po prostu brak lęku.
  2. Wyższe Ja (Kora Przedczołowa / Potencjał): To część odpowiedzialna za wizję, wartości i sens. To ona mówi: „Boję się, ale chcę to zrobić, bo to dla mnie ważne”.

Na tej zasadzie, prawdziwa autentyczność to lojalność wobec Wyższego Ja (Potencjału), nawet jeśli Niższe Ja (Nawyk) wierzga i czuje się przy tym nieswojo. To działanie zgodne z tym, kim chcesz być, a nie tylko z tym, kim byłeś do tej pory.

Dlaczego „autentyczność” boli? (Spadek po przodkach)

Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego wyjście poza ten schemat nawyków wiąże się ze ściśniętym żołądkiem i lękiem? To nie Twoja wina – to ewolucja. Przez tysiące lat „bycie sobą” (w sensie wyróżniania się) było strategią ryzykowną. Jeśli Twoje „prawdziwe ja” nie pasowało do norm plemienia, groziło Ci wykluczenie (ostracyzm). A samotność na sawannie oznaczała śmierć. Dlatego nasze mózgi wykształciły potężny mechanizm konformizmu. Wchodząc do pokoju pełnego ludzi, Twój podświadomy umysł (ciało migdałowate) nie pyta: „Jak mogę wyrazić swoją unikalną duszę?”. Pyta raczej: „Co zrobić, żeby mnie nie wyrzucili?”.

Efekt Reflektora (Spotlight Effect)

W kontrze do tego warto dodać, że w psychologii społecznej istnieje zjawisko znane jako Efekt Reflektora. To tendencja do drastycznego przeceniania tego, jak bardzo inni ludzie zauważają nasz wygląd i zachowanie. Wydaje nam się, że jeśli odsłonimy naszą prawdziwą twarz – z naszymi dziwactwami czy nietypowymi poglądami – wszyscy natychmiast skierują na nas wzrok i zaczną oceniać. Prawda jest jednak bardziej prozaiczna (i wyzwalająca): większość ludzi jest zbyt zajęta martwieniem się o to, czy oni sami wypadają dobrze, by analizować Twoją autentyczność.

Mam takie zadania szkoleniowe, które uczestnicy losują w przerwach kawowych (trochę, żeby pokazać im różne mechaniki, trochę dla zabawy, a trochę dla ich integracji). Losują zadanie i mają je wykonać na innych uczestnikach tak, żeby tamci nie zorientowali się, że ktoś wykonuje zadanie (po prostu mają o tym nie mówić innym). Przykładowo są nieraz takie „dziwne” wyzwania, jak to (autentyczne zadanie z moich warsztatów):

W dowolnym momencie szkolenia lub przerwy (oprócz momentu, gdzie odbywają się ćwiczenia lub sceny), podejmij delikatne ryzyko: wstań, podskocz 3 razy i powiedz, że czujesz się jak mała piłeczka. Nie tłumacz, że to było ćwiczenie, wytrzymaj niezręczność i baw się dobrze 🙂

Pod koniec zajęć omawiamy zwykle też te mini achievementy, które wszyscy wykonywali. I co? Większość osób nawet nie zwraca na to uwagi i nie podejrzewała, że to, co zrobił jakiś uczestnik, może być achievementem (no, chyba że już na którychś z rzędu zajęciach wszyscy są na to wyczuleni :)). Zachowanie uczestnika, który podskoczył i powiedział tę kwestię, inni po prostu zaakceptowali jako coś normalnego dla niego. Natomiast to, co przeżywają w sobie osoby, które mają wykonać to zadanie, i jak często walczą, żeby zrobić coś „dziwnego”, to inna kwestia. Tymczasem nikt inny nie przykłada do tego większej wagi.

SZTUCZNOŚĆ TO NIE KŁAMSTWO. TO TWOJA WERSJA BETA

Skoro nasz mózg ewolucyjnie boi się „nowości” w zachowaniu, to każda zmiana będzie odczuwana jako fałsz. Jeśli „bycie sobą” oznacza dla Ciebie paraliżujący strach przed wystąpieniem publicznym – to błagam, nie bądź sobą. Przynajmniej na chwilę. Stań się swoją Wersją Beta.

Pozwól, że rozwinę tę metaforę z branży IT, bo będzie nam towarzyszyć w dalszej części. Kiedy programiści tworzą nową aplikację, nigdy nie wypuszczają od razu wersji finalnej (Stabilnej). Najpierw powstaje Wersja Beta.

  • Czy Wersja Beta jest „kłamstwem” albo „oszustwem”? Nie.
  • Czy działa idealnie? Też nie. Ma prawo się zacinać, mieć błędy (bugi), wyglądać trochę koślawo i wymagać poprawek.

Nikt nie oczekuje od Wersji Beta, że będzie idealna. Jej celem jest testowanie w boju. Bez wypuszczenia niedoskonałej Bety, nigdy nie powstanie wersja 1.0.

Dokładnie tak samo jest z Tobą, gdy uczysz się nowego zachowania (np. asertywności czy bycia na scenie). Twoje nowe zachowanie to Wersja Beta. Będzie czuło się „sztucznie”, mechanicznie i kwadratowo. I to jest okej. To nie jest nieszczerość – to jest faza testów, niezbędna do aktualizacji systemu.

Pamiętasz swoją pierwszą jazdę samochodem? Usiadłeś za kierownicą. Ręce spocone. Nogi sztywne. W głowie procesor przegrzewał się od instrukcji: „Sprzęgło, jedynka, lusterko, gaz, cholera, zgasł!”. Czy czułeś się wtedy „sobą”? Czy czułeś się naturalnym kierowcą? Oczywiście, że nie. Czułeś się jak robot. Czułeś się sztucznie. To była Twoja Wersja Beta kierowcy. Gdybyś wtedy posłuchał rady „Bądź autentyczny”, wysiadłbyś z auta, mówiąc: „To nie moje flow, czuję się jak oszust”. Ale nie wysiadłeś. Udawałeś kierowcę tak długo, aż… się nim stałeś (zaktualizowałeś się do wersji 1.0, a potem 2.0).

Fake it till you… BECOME it

To, co nazywamy „intuicją” czy „byciem sobą”, to często po prostu zbiór starych ścieżek neuronalnych. Twój mózg kocha to, co zna (nawyki), bo to zużywa mało energii. Każde nowe zachowanie jest traktowane jako dysonans poznawczy. Natomiast, żeby te ścieżki neuronalne i umiejętności były wyrobione, nie ma innego wyjścia, jak ich stworzenie. A to zawsze oznacza pewną sztuczność i mechaniczność. Bo na tym polega proces nauki.

Psycholożka z Harvardu, Amy Cuddy, spopularyzowała hasło: „Fake it till you become it” (Udawaj, aż się tym staniesz). Choć jej badania nad poziomem kortyzolu i testosteronu u osób, które stosują tak zwane power poses, wywołały w świecie nauki debatę (żeby nie powiedzieć, że zostały mocno zjechane – zarówno pod kątem metodologii, jak i prób replikacji jej badań), to piszę o niej, bo sam mechanizm psychologiczny jest potwierdzony przez tzw. Teorię Autopercepcji Daryla Bema. Mówi ona, że wnioskujemy o naszych postawach, obserwując własne zachowanie. W wielkim skrócie: jeśli zachowujesz się pewnie (nawet „na siłę”), Twój mózg dostaje sygnał: „Hej, stoimy prosto, mówimy głośno, więc chyba jesteśmy pewni siebie?”.

Przerwa na szybki sceniczny tip, który stosuję od lat. Jeżeli masz wystąpienie publiczne i się stresujesz, pierwsze zdanie powiedz do publiczności dużo głośniej i pewniej. A później zejdź do swojego „normalnego” poziomu. To świetny sposób na start. Zarówno robisz pierwsze wrażenie dla publiki, jak i – według teorii autopercepcji – dla siebie.

PRAKTYKA WARSZTATOWA – PRAWO DO „SZTUCZNOŚCI”

Na moich warsztatach z Praktycznej Improwizacji często pojawia się moment konsternacji. Daję uczestnikom konkretne „achievementy” – zadania wdrożeniowe. Na przykład:

  • „Podczas tej rozmowy aktywnie słuchaj i doszukuj się ofert u partnera.”
  • „Wpleć w swoją wypowiedź trzy losowe słowa, które Ci podam.”

Reakcja u niektórych? „To jest sztuczne! To jest mechaniczne! To nie jestem ja!”. Przecież mamy się tu uczyć autentyczności? I wiecie co? Mają rację. To JEST sztuczne. To jest Wasza Wersja Beta nowej umiejętności.

Faza Mechaniczna jest konieczna W psychologii uczenia się nazywamy to Fazą Poznawczą. Kiedy uczysz się nowego chwytu w tenisie, jak trzymać kij bilardowy albo nowej techniki komunikacji, nie masz jeszcze „pamięci mięśniowej”. Musisz robić to świadomie, powoli i – tak – mechanicznie. To normalny etap nauki, a nie dowód na Twoją nieszczerość.

Bycie Lepszym to Strategia Długoterminowa Tu dochodzimy do sedna mojej filozofii pracy. Bycie lepszym to świetna strategia na przyszłość. Ale tu i teraz nie będziesz lepszy, niż aktualnie jesteś. Jeśli w danym momencie czegoś nie wiesz – to nie wiesz. Jeśli Twoje umiejętności komunikacyjne są na poziomie podstawowym – to są. Udawanie, że jesteś Mistrzem Świata, gdy jesteś Uczniem, to kłamstwo, które generuje presję. Ale świadome ćwiczenie nowej umiejętności (nawet jeśli wychodzi koślawo, jak w Wersji Beta) to rozwój.

Bądź dumnym Testerem

Zostawiam Cię z tym pytaniem: Czy odważysz się wypuścić w świat swoją Wersję Beta? Czy pozwolisz sobie na bycie „sztucznym”, wiedząc, że to jedyna droga, by Twoje „Wyższe Ja” doszło do głosu? 

W drugiej części artykułu (już za tydzień) zejdziemy jeszcze głębiej. Zmierzymy się z mitem „spójności charakteru” i porozmawiamy o tym, dlaczego „bycie sobą” to przede wszystkim odwaga do pokazania brzuszka (jak pies) i dlaczego Miles Davis kazał nam „kraść” osobowość.

*Uwaga: Istnieje różnica między 'udawaniem’, by urosnąć, a 'udawaniem’, by się zniszczyć. Jeśli jesteś introwertykiem, który kocha ciszę, nie zmuszaj się do bycia duszą towarzystwa przez 24h na dobę – to gwałt na Twojej biologii. Ale jeśli jesteś introwertykiem, który ma genialny pomysł, ale milczy na spotkaniu ze strachu – wtedy 'założenie maski’ Lidera jest aktem odwagi, a nie fałszu. Różnica leży w intencji: Czy udajesz, żeby zadowolić innych (zdrada siebie), czy udajesz, żeby zrealizować SWÓJ cel (wierność sobie)?”).



Podziel się tym wpisem na swoich social mediach!

About the Author: Michal Macznik

Michał Mącznik – Trener z 18-letnim doświadczeniem, specjalista od Praktycznej Improwizacji i komunikacji. Założyciel i prezes Comedy Lab. Improwizator sceniczny. Łączy techniki impro z psychologią i nauką, dostarczając świeżą jakość w rozwoju osobistym.