Więcej niż „Tak, i…”: 4 praktyczne wymiary akceptowania ofert

Akceptowanie ofert i nauka oddawania kontroli to prawdopodobnie najważniejsze narzędzia w improwizacji. A odpowiednio użyte, mogą mocno usprawnić Twoje życie w wielu aspektach.

Dawniej, gdy tłumaczyłem, czym jest akceptowanie ofert, często mówiłem, że ofertą może być dosłownie wszystko. I to prawda, ale szybko zauważyłem, że „wszystko” to bardzo szeroki zbiór. Zbiór, który trudno sobie wyobrazić, a co dopiero zrozumieć i świadomie zaaplikować w codziennym życiu.

Dlatego w mojej pracy wolę posługiwać się terminem „czterech wymiarów akceptowania ofert”. To cztery główne konteksty życiowe, w których możemy tę fundamentalną zasadę impro ćwiczyć.

Wymiar 1: Komunikacja (Akceptowanie innych)

To chyba najczęściej opisywany wymiar na tym blogu. Jak już wspominałem w kilku wpisach, aby improwizować, trzeba mieć zasoby, a przecież każdy z nas potrafi się komunikować.

Akceptowanie ofert w tym wymiarze polega na improwizacyjnym słuchaniu. Jeżeli do tej pory miałeś problem z krępującą ciszą, szybko kończącymi się rozmowami, nie wiedziałeś, co powiedzieć, lub miałeś inne trudności w dogadaniu się z ludźmi, improwizacja może ten proces znacznie usprawnić.

To rewelacyjne narzędzie nie tylko do rozmów typu „small talk”, ale również do tego, by stać się genialnym słuchaczem i sprawnym rozmówcą. Patrząc na komunikację przez pryzmat ofert, akceptowania i blokowania, możesz zapomnieć o drętwych rozmowach. Komunikacja staje się przygodą, w którą możesz wejść z ciekawością.

Wymiar 2: Myśli i Emocje (Akceptowanie siebie)

Można powiedzieć, że to nic innego jak akceptowanie siebie samego. Swojego wewnętrznego „ja”. To akceptowanie swojego podejścia do życia, myśli, emocji, potrzeb i skojarzeń. To zgoda na to, jaki jestem TU I TERAZ.

Bardzo wiele osób, które mają problem z byciem bardziej spontanicznym, blokuje się wewnętrznie. Nie biorą pierwszego pomysłu, który się w nich pojawia. Zamiast tego analizują: „Czy to na pewno spodoba się innym?”, „Czy tak wypada?”, „A może uznają mnie za dziwaka?”, „Czy się komuś narażę?”.

To częsty problem u początkujących improwizatorów, zwłaszcza tych, którzy starają się być na siłę oryginalni i sprytni. Zamiast po prostu zaakceptować pierwsze skojarzenie, starają się je „podrasować” i udoskonalić, tak, aby pomysł był jakiś bardziej „wow”. Takie podejście włącza analizę i „siedzenie w swojej głowie” w czasie, gdy na zewnątrz dzieje się wartka akcja, do której można spontanicznie dołączyć.

Wymiar 3: Zaskakujące wydarzenia (Akceptowanie rzeczywistości)

Akceptowanie ofert to niezwykłe narzędzie, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych lub zaskakujących. To trudna umiejętność porzucenia swojej strefy komfortu, zwłaszcza gdy trzeba szybko zareagować.

Inaczej mówiąc: gdy w twojej kuchni wybucha pożar, lamentowanie i mówienie „nie, to niemożliwe!” nic nie da.Blokowanie rzeczywistości spowoduje, że spłoniesz (metaforycznie lub dosłownie). Im szybciej zaakceptujesz zaskakującą sytuację, nawet tę kryzysową i nieprzyjemną, tym szybciej będziesz mógł odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Tym szybciej ugasisz pożar, niwelując negatywne konsekwencje.

Akceptowanie zewnętrznych ofert nie musi dotyczyć tylko sytuacji kryzysowych. Mogą to być również oferty, które otrzymujemy od znajomych w postaci zaproszeń na różne wydarzenia, niespodziewane sytuacje i niespodzianki. Tutaj akceptowanie ofert może spowodować, że twoje życie stanie się po prostu ciekawsze, bo nagle okaże się, że robisz mnóstwo różnych rzeczy i odkrywasz miejsca, w których nigdy do tej pory nie byłeś.

Wymiar 4: Błędy i Porażki (Akceptowanie przeszłości)

Jak już pisałem na tym blogu [Tu wstaw link do poprzedniego artykułu o błędach], akceptować można dosłownie wszystko – nawet własne błędy.

Zwykle lamentowanie i użalanie się nad sobą niewiele wnosi. Wypieranie się popełnionych błędów, nieprzyznawanie się do nich i blokowanie myśli z nimi związanych jest bardzo ograniczające. Zamiast zaakceptować błąd i coś z nim zrobić, tkwimy w miejscu.

Nawet jeżeli tę kuchnię podpaliłeś przez swoją nieuwagę, to nadal najlepszą opcją jest szybka akceptacja i nadanie sytuacji kierunku (gaszenie pożaru lub ewakuacja). Ten proces dotyczy również drobnych gaf, które popełniamy na co dzień. Im szybciej zaakceptujesz, że coś zrobiłeś, tym szybciej możesz nadać temu nowy kierunek. A w rezultacie długoterminowo zyskasz większy luz i mniejsze obawy przed popełnianiem błędów.

Podsumowanie: Od „wszystkiego” do konkretu

Zdaję sobie sprawę, że te wymiary mogą się przenikać. Taki podział jest jednak znacznie bardziej konkretny niż mgliste hasło „ofertą może być wszystko”.

Traktuj te cztery wymiary jak mapę. Daje ona uczestnikom warsztatów (i czytelnikom bloga) wstępny wgląd w to, nad czym mogą pracować. Dzięki temu możesz świadomie wejść w wymiar, który jest Twoją największą bolączką i właśnie tam odkrywać narzędzia impro usprawniające życie.